Patrol czechowickiej straży miejskiej został wezwany do Ligoty, gdzie właścicielka jednego z domów miała spalać w piecu centralnego ogrzewania odpady. Okazało się, że wezwanie to zemsta pewnego pana.
Gdy strażnicy przyjechali na miejsce, drzwi otworzyła im właścicielka domu. Nie była zdziwiona wizytą funkcjonariuszy, bo w tym samym dniu otrzymała SMS-y od znajomego, który groził, że naśle na nią straż miejską. Pokazała wiadomości strażnikom. Funkcjonariusze powiedzieli, że chcą skontrolować piec. Kobieta zaprowadziła ich do kotłowni, mówiąc, że w okresie letnim nie pali w piecu, bo ma wodę podgrzewaną prądem.
Gdy strażnik otworzył piec, zauważył w nim odpady. Pogrzebaczem wyciągnął z niego podkoszulek oraz dwa buty męskie. Kobieta na początku była zdziwiona tym znaleziskiem. Jednak po chwili uświadomiła sobie, że stoi za tym jej znajomy, z którego pomocy korzystała przy pracach porządkowych przy domu. Gdy z tego zrezygnowała, mężczyzna postanowił się odegrać. To ten sam znajomy, który wysyłał jej wcześniej SMS-y.
Wszystkie komentarze