Śląski NFZ obliczył nowe ryczałty dla szpitali, które znalazły się w tzw. sieci. Wiele placówek ma teraz mniej pieniędzy, a te, które dostały więcej, wcale nie są pewne, czy opłaca im się leczyć więcej chorych.
Pacjenci z wirusowym zapaleniem wątroby typu C mogliby mieć na Śląsku nieograniczony dostęp do leczenia terapią bezinterferonową, która pomaga szybko pozbyć się wirusa z organizmu. Nie zawsze się tak dzieje, bo lekarze przedkładają interes szpitala ponad dobro chorych.
Choć do konkursu na leczenie dzieciom zębów w dentobusie zgłosił się tylko jeden gabinet, śląski NFZ nie unieważnił postępowania i przyznał mu kontrakt.
Śląski NFZ prawdopodobnie unieważni konkurs na świadczenia stomatologiczne dla dzieci i młodzieży w dentobusie, bo wpłynęła tylko jedna oferta. Nie ma się co dziwić. Dentyści od początku krytykowali ten pomysł.
Kryzys na pediatrii. Lekarze odchodzą, a pieniędzy coraz mniej, bo od października NFZ płaci 100 procent tylko wtedy, kiedy dziecko jest leczone co najmniej cztery dni. - Mamy na siłę trzymać dzieci w szpitalu? Przecież to absurd! - denerwują się pediatrzy.
Pięć szpitali podległych marszałkowi województwa śląskiego twierdzi, że śląski NFZ zaproponował im za mało pieniędzy za nadwykonania za okres od stycznia do września zeszłego roku. Spór dotyczy łącznie 7,5 mln zł. Sprawa może skończyć się w sądzie.
Po konkursie z 2011 roku na leczenie dla szpitali wybuchł tak wielki skandal, że NFZ przez siedem lat odkładał rozpisanie kolejnego. Odbywa się on dopiero teraz, ponieważ fundusz chce w niektórych specjalnościach drastycznie zmniejszyć liczbę szpitali, którym przyzna kontrakty. Czy i tym razem skończy się to awanturą?
Więcej pieniędzy nie rozwiąże wszystkich problemów. Wciąż trzeba się mierzyć z banalnymi przeszkodami. Jak wprowadzaliśmy elektroniczne sprawozdania dla aptek, to aptekarze skarżyli się, że przez komputery będą zużywać więcej prądu i urosną im koszty.
Śląski NFZ zapewnia, że wprowadził już do systemu informatycznego dane o wszystkich umowach na leczenie zawartych na ten rok ze szpitalami i poradniami. To sprawia, że nie ma więc już przeszkód w wydawaniu zielonych kart.
Śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia rozpoczął wczoraj doraźną kontrolę w Beskidzkim Centrum Onkologii w Bielsku-Białej. Urzędnicy funduszu sprawdzają, czy w szpitalu działa izba przyjęć po tym, jak jego dyrektor zapowiedział, że ją zlikwiduje. Szpitalowi grożą za to kary i odebranie części ryczałtu na leczenie.
1 stycznia wchodzi w życie nowelizacja tzw. rozporządzenia koszykowego, która ograniczy liczbę szpitali wszczepiających endoprotezy. Kontrakty stracą dwa: Euromedic w Katowicach oraz Biel-Med w Bielsku-Białej.
Rezydenci z Beskidzkiego Centrum Onkologii chcieli dyżurować na izbie przyjęć we dwójkę, bo jest tam dużo pracy. Dyrektor Lech Wędrychowicz odmówił. - Dwa razy zero jest zero - wytłumaczył. Teraz izby nie będzie. Powstaje za to dział obsługi pacjenta, w którym pielęgniarki będą "segregować dokumentację". Jak już ją posegregują, zajrzą do niej specjaliści i ocenią, czy chory nadaje się do szpitala. Strach pomyśleć, czym to się może skończyć.
Mimo ostrej krytyki Ministerstwo Zdrowia doprowadziło do powstania sieci szpitali. Na Śląsku weszło do niej 71 spośród ponad 140 placówek.
Ponad 300 lekarzy zatrudnionych w śląskich szpitalach wypowiedziało umowy opt-out. To niewiele, biorąc pod uwagę liczbę lekarzy w województwie. Ale szpitale i tak będą miały wielki kłopot z zapewnieniem pacjentom opieki.
Szpitale znów narzekają na NFZ. Wprawdzie ryczałt na pierwsze miesiące przyszłego roku jest taki sam jak teraz, ale za to fundusz w znaczącym stopniu chce zmniejszyć wydatki na takie zabiegi jak zaćmy i wszczepiania endoprotez.
Rak z początku nie boli. A kiedy już zaboli, na ratunek bywa za późno. Wciąż niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę, bo odsetek pacjentek zgłaszających się na badania profilaktyczne jest rażąco niski.
Mój szef mówił: "Jeżeli wiesz, że pacjent na pewno umrze, to go zoperuj, bo może się uda. Zawsze to dla niego szansa na przeżycie". Tylko jak ocenić, czy ktoś na pewno umrze? - opowiada prof. Andrzej Bochenek, kardiochirurg
Prawie wszystkie szpitale z terenu województwa śląskiego, które weszły do sieci, podpisały z NFZ umowy na czwarty kwartał. Tym samym zgodziły się na wyliczone im przez fundusz ryczałty.
Po artykule "Gazety Wyborczej" NFZ zapłaci za wszystkie operacje przepukliny rdzeniowej u dzieci w łonie matki przeprowadzone w Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu. - Wstrzymanie płatności to nie nasza wina. Szpital źle się rozliczał i nie reagował na monity w tej sprawie - mówi rzeczniczka śląskiego NFZ.
W ciągu miesiąca cztery razy przyszła do poradni chirurgicznej. Za każdym razem przyjmował ją ktoś inny. Ostatnia lekarka jakby nawet do niej miała pretensje. Przywitała ją słowami: Po co pani przyszła, bo ja pani nie znam? Wtedy kobieta straciła cierpliwość.
Po raz pierwszy w swojej historii śląski oddział NFZ ogłosił konkurs na wybudzanie dorosłych pacjentów ze śpiączki.
Dla 74 szpitali z woj. śląskiego, które weszły do sieci, najważniejsza jest teraz odpowiedź na pytanie, ile wyniesie ryczałt, który dostaną z NFZ na leczenie. Ci, którzy już to policzyli mówią, że dostaną mniej.
Ze 141 szpitali działających w województwie śląskim aż 72 nie wejdą do planowanej przez rząd sieci. Ich szefowie boją się, że nie przetrwają takiej reformy. Wczoraj pytali o to w Katowicach wiceministra zdrowia Piotra Gryzę. Nie pozostawił im złudzeń: - Nie sądzę, że trzeba dużo w tym projekcie zmieniać.
Co zrobić, kiedy biodro jest tak zniszczone, że nie można już do niego wszczepić kolejnej endoprotezy? Wydrukować je całe od nowa. Taką operację przeprowadził wraz z zespołem dr Marek Hawranek ze Szpitala Miejskiego w Zabrzu. 76-letniej pacjentce wszczepiono tytanową protezę wydrukowaną w technologii 3D.
Nowy projekt przepisów o sieci szpitali miał zapewnić wejście do niej przynajmniej kilku kolejnym śląskim szpitalom, które dotąd nie spełniały jej kryteriów. Lobbowali za tym posłowie PiS. Jak się okazuje, bez większego skutku.
366 mln zł - tyle za nadwykonania, czyli leczenie pacjentów ponad przewidziany w kontrakcie limit, chcą od śląskiego NFZ szpitale i przychodnie. To ostatni raz, bo w przyszłym roku ma nie być już ani NFZ, ani nadwykonań.
Ministerstwo Zdrowia lansuje nowy pomysł. Chodzi o IOWISZ, czyli instrument oceny wniosków inwestycyjnych w sektorze zdrowia. Jeśli pomysł wejdzie w życie, a ma się to stać już w przyszłym roku, rząd za pośrednictwem wojewodów przejmie pełną kontrolę nad inwestycjami w dziedzinie medycyny.
Ze Szpitala Uzdrowiskowego w Ustroniu wypisano w środę w trybie nagłym 40 pacjentów. Są wściekli, że skrócono im o tydzień tak długo wyczekiwany pobyt w sanatorium. Szpital tłumaczy jednak, że nie było innego wyjścia. Musiał zarządzić natychmiastową dezynsekcję, bo pacjentów pogryzły pluskwy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.