Justyn Kołek, zaprzyjaźniony z "Wyborczą" grzybiarz i grzyboznawca przypomina, że lato było wyjątkowo suche, dlatego na razie grzybów można szukać tylko na obrzeżach lasów albo wzdłuż cieków wodnych. To jeszcze niewielkie ilości, ale na jajecznicę czy sos uda się nazbierać. To dopiero początek. Jeśli nie przyjdzie jakieś gwałtowne załamanie pogody, można spodziewać się w tym roku kilku wysypów grzybów. Jesienne grzyby są znacznie mniej zaczerwione od tych zbieranych latem, w czasie upałów.
Do czego zbierać grzyby? W żadnym wypadku nie wolno zbierać ich do foliowych reklamówek. Zebrane grzyby upchnięte w reklamówce szybko się psują. Nawet jadalne grzyby tak przechowywane mogą nam zaszkodzić. Najlepiej zbierać grzyby do wiklinowego kosza. Pamiętajmy o tym, żeby jeszcze na miejscu w lesie oczyścić je z resztek ściółki i innych zanieczyszczeń.
Pan Justyn opowiada, że zna przypadki, gdy ludzie najpierw zjedli grzyby, a potem sprawdzali w internecie, co to był za gatunek. Niestety, takie sytuacje wcale nie są takie rzadkie. Takie zachowanie to oczywiście zupełny brak rozsądku. Do lasu najlepiej zabrać ze sobą dobry, najnowszy atlas grzybów.
Nie znasz się zbyt dobrze na grzybach, a koniecznie chcesz je zbierać? Zbieraj tylko grzyby z gąbką pod kapeluszem, borowikowate, a omijaj okazy z blaszkami od spodu. Wśród borowikowatych zdarzają się też grzyby trujące, ale to nie są tak dramatycznie przebiegające zatrucia jak np. niektórymi muchomorami. Zjedzenie trujących borowikowatych kończy się na rozstroju układu pokarmowego.
Dlaczego mimo nagłaśnianych dramatów ludzi, którzy zatruli się grzybami, co roku dochodzi do takich sytuacji? Brakuje nam wiedzy na temat grzybów, poza tym nadal pokutuje wiele przesądów na temat ich zbierania. Na przykład taki, że aby sprawdzić, czy grzyby są trujące, wystarczy wrzucić do garnka z nimi cebulę i patrzyć, czy ściemnieje. Innym praktykowanym nadal sposobem jest wrzucenie srebrnej łyżeczki. Nie wolno tak robić! Przesądem jest też kilkakrotne gotowanie grzybów i odlewanie wody, co ma uwolnić je od trujących toksyn. To także bzdura. Toksyny zawarte np. w śmiertelnie trujących muchomorach rozkładają się dopiero w temperaturze kilkuset stopni Celsjusza.
Wiele osób święcie wierzy, że jeśli grzyb jest gorzki lub piekący, należy go wyrzucić, a jeśli ma łagodny smak, to nadaje się do zjedzenia. To wierutna bzdura! Zabójcze muchomory sromotnikowe, które były przyczyną wielu tragedii, nie dość, że są piękne, to bardzo dobrze smakują. To, że grzyb jest nadgryziony przez ślimaka, też o niczym nie świadczy. Akurat trujące dla ludzi gatunki muchomorów są przysmakami wielu leśnych zwierząt. Muchomor sromotnikowy bywa mylony z wieloma gatunkami jadalnych grzybów. Trzeba bardzo uważać, gdy zbiera się np. gąskę zielonkę występującą na tych samych stanowiskach. Muchomor sromotnikowy mylony bywa także z niektórymi gatunkami gołąbków, m.in. z gołąbkiem gryszpanowym. To działa także w drugą stronę - z powodu przesądów niektórzy rezygnują ze zbierania dobrych, jadalnych grzybów. Nieprawdą jest także to, że wszystkie grzyby trujące po przekrojeniu zmieniają kolor. Po przekrojeniu sinieje np. jadalny borowik ceglastopory, tymczasem wiele trujących grzybów nie zmienia koloru.
Mało kto wie, że wśród grzybów są także gatunki chronione. Grzybiarze straszą się np. borowikiem szatańskim, ale to gatunek bardzo rzadki w naszym kraju. Znalazł się nawet na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski jako gatunek zagrożony wyginięciem. Znacznie częściej można natknąć się w lesie na goryczaka żółciowego. To grzyb, który przez niedoświadczonych grzybiarzy bywa mylony np. z podgrzybkiem brunatnym. Zjedzenie go może doprowadzić do niedyspozycji żołądkowej. Poza tym jest bardzo gorzki, nawet odrobina tego grzyba psuje smak potrawy.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze