Do zdarzenia doszło w piątek przy ul. Lompy 16 w Bielsku-Białej. Około godz. 12 osunęła się tam część starej kamienicy. Świadkiem katastrofy był pracujący w sąsiedniej szkole Janusz Wróblewski. – Wyszedłem tylko wyrzucić śmieci i zobaczyłem przez płot, że coś się dzieje. Na murach pojawiły się pęknięcia. Najpierw runęła dolna część, a następnie wyższe kondygnacje. Huk było słychać nawet w naszej szkole – mówił „Wyborczej” pan Janusz.
Budynek był rozbudowywany, ale w trakcie katastrofy w zawalonej części nie było nikogo, ponieważ była ona niezamieszkana. Jak wyjaśnia Roman Szybiak, rzecznik bielskiej policji, trzech pracujących w rejonie budynku robotników zdążyło uciec. Z kolei z lokali w zamieszkałej części budynku ewakuowano pięć osób.
Na miejsce przyjechało kilkudziesięciu strażaków, w tym specjalna grupa ratowniczo-poszukiwawcza z Jastrzębia-Zdroju, policja, nadzór budowlany oraz bielski prezydent Jarosław Klimaszewski i pracownicy wydziału zarządzania kryzowego bielskiego ratusza. Ratownicy szybko rozpoczęli przeszukiwanie gruzowiska, ale wszystko wskazuje na to, że nikt nie ucierpiał.
Po zawaleniu murów okoliczne ulice zostały zamknięte, a z pobliskich szkół ewakuowano uczniów. O tym, czy mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich mieszkań, zadecyduje nadzór budowlany. Dokładne przyczyny katastrofy bada policja.
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze