Koniom na ratunek
W kolejnych siedzibach Klubu Gaja zawsze były jakieś zwierzęta. Jeszcze w czasach, gdy siedzibą ekologów była bielska willą "Bajka", mieszkał tam pies witający wszystkich gości. Pies był już bardzo stary i chory, umarł. Gdy ekolodzy przenieśli się do nowej siedziby w Wilkowicach, pojawił się kot Kibic. Potrącił go samochód, pani, która go znalazła, nie było stać na jego leczenie. Klub Gaja zaoferował pomoc, kot został.
Ekolodzy ratują także konie. W Polsce na rzeź trafiają młode konie specjalnie hodowane na mięso, schorowane zwierzęta po ciężkich pracach polowych i leśnych, oraz te wykluczone np. z powodu kontuzji ze sportu. Ekolodzy już ponad 60 takich koni. Trafiły m.in. do organizacji prowadzących hipoterapię, małych gospodarstw rolnych i agroturystycznych.
Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Wszystkie komentarze