- Zrobiłam, co trzeba było zrobić. 4 czerwca byłam we właściwym miejscu i jestem z siebie dumna - mówiła Anna, choć na plac Zamkowy dotarła już po rozwiązaniu marszu.
Kwadrans przed szóstą w niedzielę ruszamy z Bielska-Białej w stronę Warszawy. Nie jesteśmy jedyni na drodze. Autobusy przed nami i za nami, na stacjach benzynowych kolejki po kawę.
Andrzej Duda nie skończył nawet uzasadniać, dlaczego podpisze ustawę "lex Tusk", a Konrad, mieszkaniec Bielska-Białej, wściekły na niego i na cały PiS miał już zaklepane miejsce w busie, którym jego koledzy jadą 4 czerwca na marsz do Warszawy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.