Na pewno wielu bielszczan pamięta drogerię Tanewski na rogu pl. Wolności i ul. 11 Listopada. Pachniało w niej ziołami, można tam było kupić różne ciekawe rzeczy, takie jak farby do tkanin, środki na mole czy laboratoryjne menzurki. Historia najstarszej w mieście drogerii Tanewski zaczęła się w listopadzie 1909 roku. Franciszek Tanewski otworzył wtedy w Białej drogerię, którą nazwał swoim nazwiskiem. Dokładna data jest nieznana. W dokumentach pojawiają się dwie wersje: 1 albo 11 listopada. Tanewski przez 10 lat kształcił się na drogistę u Wilkosza w Krakowie, przedstawiciela słynnego rodu polskich drogistów. Pochodził z Ulanowa, leżącego nad rzekami San i Tanew. Tanewski to nie było jego prawdziwe nazwisko. Zmienił je, by nie zapomnieć, skąd pochodzi, chciał, by brzmiała w nim rzeka Tan. U Tanewskiego można było kupić proszki od bólu głowy, środki na przeczyszczenie, kosmetyki i wszelkiego rodzaju medykamenty weterynaryjne. Zaopatrywał bielskie fabryki włókiennicze w chemikalia, rozlewał je w piwnicy. Ponoć największy interes robił na środkach na porost włosów. Podczas niemieckiej okupacji patriota Tanewski odmówił podpisania volkslisty. Z całą rodziną trafił do obozu gdzieś na Zaolziu, a Niemcy ustanowili w drogerii zarząd komisaryczny. W 1953 roku ówczesny starosta bielski odebrał Tanewskim drogerię i przekazał sieci sklepów Arged. Drogeria zmieniła nazwę na Lotos. Nikt tak jednak drogerii nie nazywał. Wszyscy mówili, że coś tam można kupić u Tanewskiego i każdy wiedział, o który sklep chodzi. W 1990 roku drogeria znowu zaczęła działać pod starą nazwą. Niestety w 2007 roku została zlikwidowana.
Wszystkie komentarze