Projekt rozporządzenia ograniczającego szkolne zajęcia religii do jednej godziny tygodniowo i nakazujący ich organizację przed lub po bloku lekcji obowiązkowych został opublikowany we wtorek 1 października na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Ksiądz Mateusz Wójcik przez kilka lat analizował artykuły "Wyborczej" poświęcone lekcjom religii, rekolekcjom i krzyżom w szkole.
Nowa minister edukacji, Barbara Nowacka, zapowiedziała zaraz po objęciu stanowiska "ograniczenie zajęć religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa". Przedstawiciele Kościoła katolickiego nie kryją, że są przeciwni zmianom.
- Uczniowie chcieliby wybierać przedmioty, które ich interesują, a pozostałym poświęcać mniej czasu - mówi Zuzanna Karcz, współtwórczyni projektu Dom Spokojnej Młodości.
Barbara Nowacka, ministra edukacji, przygotowała projekt nowelizacji rozporządzenia, zgodnie z którym oceny z religii i etyki nie będą wliczane do końcoworocznej średniej. Zmiana budzi duże emocje.
Polska szkoła nie jest na miarę XXI wieku. Uczymy np. nazw jezior w Afryce, które po skończeniu nauki od razu się zapomina. Jeśli ktoś tego potrzebuje, może to przecież sprawdzić na Wikipedii - przekonuje Monika Wisła, dyrektorka podstawówki w Bielsku-Białej.
Rodzice niekatolickich uczniów domagają się zdjęcia krzyży ze szkolnych ścian. Argumentują, że ich obecność nie tylko łamie wiele przepisów, ale także naraża wrażliwsze dzieci na traumę.
Według przepisów naukę religii organizuje się w szkole na życzenie rodziców, ale szkoła nie ma prawa zmuszać nikogo do ujawniania jego światopoglądu. Dlatego powinna czekać, aż sami rodzice złożą deklarację w tej sprawie. Dyrektorka, która postąpiła zgodnie z prawem, wpadła w kłopoty.
Katolickie wydawnictwo z Gliwic, powołując się na zgodę udzieloną przez Kuratorium Oświaty w Katowicach, wysłało do szkół broszury, w których piętnuje Harry'ego Pottera, wróżby andrzejkowe i świąteczną choinkę. Choć kuratorium odcięło się od jej treści, szkoły wzięły ją na poważnie.
W których miastach powiatowych najwięcej uczniów chodzi na lekcje religii katolickiej? Diecezja bielsko-żywiecka opublikowała dane.
W diecezji bielsko-żywieckiej większość przedszkolaków i uczniów bierze udział w lekcjach religii. To dane z ankiet przeprowadzonych w tutejszych parafiach.
Szkoła podstawowa w Wilkowicach wypytuje rodziców, którzy nie zapisali dzieci na zajęcia z religii, o powód takiej decyzji. - Takie pytanie jest niezgodne z prawem, nie będę się tłumaczyć - mówi jedna z mam.
Ukraińcy przeważnie nawet nie wiedzą, co to za przedmiot religia w szkole, ale szkoły podsuwają im do podpisania zgodę na udział ich dzieci w takich zajęciach. Monika Szydło, społeczniczka z Siemianowic Śląskich, przygotowała ulotki, w których wyjaśnia, o co chodzi.
W ciągu roku szkolnego Katowice wydały na lekcje religii ponad 9,9 mln zł, Sosnowiec 6,2 mln zł, a Rybnik 5,9 mln zł. - Za takie kwoty można by opłacić uczniom dodatkowy angielski, warsztaty pierwszej pomocy albo doposażyć szkoły - uważają rodzice, których dzieci nie korzystają z katechezy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.