Na ławie oskarżonych usiądą farmaceuci, właściciele aptek i hurtowni farmaceutycznych, oraz inni przedsiębiorcy, działający w tej branży. Grozi im do 25 lat więzienia.
Od 27 stycznia, według deklaracji rządu, we wszystkich aptekach miały być prowadzone darmowe testy na koronawirusa. Nic z tego: 28 stycznia w całej dwumilionowej aglomeracji katowickiej tylko dwie apteki są gotowe do robienia testów.
Minister zdrowia ogłosił, że od czwartku każdy za darmo może się przetestować na koronawirusa w aptekach. W woj śląskim takich punktów jest zaledwie kilka. I wbrew słowomo ministra w części z nich nie da się testować.
Mieszkańcy Żywiecczyzny, którzy w środku nocy chcą kupić leki na receptę, muszą jechać aż do Bielska-Białej, bo żadna apteka nie pełni nocnego dyżuru. Podobne problemy zdarzają się też gdzie indziej.
Na terenie powiatu bielskiego jest 47 aptek, ale do harmonogramu dyżurów nocnych i świątecznych włączono tylko placówki z Czechowic-Dziedzic. Aptekarze się zbuntowali.
Choć to ustawowo zakazane, działająca na Śląsku sieć aptek reklamowała się hasłami "Centrum Tanich Leków" albo "Zbieraj punkty - odbieraj nagrody". Śląska Izba Aptekarska doniosła o tym wojewódzkiemu inspektorowi farmaceutycznemu. Ten trzy lata badał sprawę. W końcu nałożył na sieć, która ma kilkadziesiąt aptek, zaledwie 400 zł kary. Główny Inspektor Farmaceutyczny właśnie stwierdził, że kara jest rażąco niska i nakazał wojewódzkiemu inspektorowi jeszcze raz zająć się sprawą.
Problemy z dostępem do leków są jak niekończąca się opowieść. W ostatnim raporcie Śląskiego Inspektora Farmaceutycznego lista leków, których brakuje w aptekach, zawiera ponad 400 pozycji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.