Nic nie może dorównać trwodze zagnieżdżonej w głębinach mojego umysłu i obawom, że moim córkom może przytrafić się coś strasznego, moja żona zachoruje, a pies umrze wskutek niewydolności nerek.
Zarówno Platforma, jak i PiS mają ujednolicone, wspólne podejście do formy i sposobu funkcjonowania polskiej ekonomii, które polega na tym, że inteligentna, miejscowa siła robocza pracuje tanio dla zagranicznych firm.
"Był pewien kandydat - nazywa się Gzik - który uzyskał poparcie ze strony członków lokalnej organizacji Platformy Obywatelskiej, ale wtedy pojawił się Schetyna i oznajmił, że Platforma będzie popierała dotychczasowego wiceprezydenta Neumanna, zastępcę Frankiewicza. I w ten sposób Schetyna podeptał decyzję podjętą na szczeblu lokalnym".
Prawdę powiedziawszy, nie planowałem zająć się tym tematem, ale mądrzy ludzie powiedzieli, że warto pokazać bardziej "ludzką" twarz Peadara de Burki.
Zdjęcie towarzyszące temu felietonowi pochodzi od mojego teścia, ale tym zajmiemy się za moment.
Media społecznościowe sprawiły, że łatwiej przyjdzie nam funkcjonować w wieku maszyn. Przestaliśmy tworzyć technikę. To ona rządzi nami. A my jesteśmy najszczęśliwszymi niewolnikami, jakich zna historia.
Nawet teraz, kiedy tylko pomyśli o dawno zmarłej teściowej, boli ją brzuch. Obiecała sobie, że żadna jej synowa nie będzie cierpieć tak jak ona.
Większość z nas wybaczy żonie czy mężowi przybranie kilku kilogramów, utratę włosów, ale nie braku odwagi, lękliwości i życia z zaciągniętym hamulcem ręcznym
W rzeczy samej, oto kraina niezmiennie i bezkreśnie osobliwa. Weźmy dla przykładu zeszły piątek - moja Praktyczna Śląska Żona w pojedynkę próbowała udaremnić pewnemu dżentelmenowi ozdobienie graffiti ściany garażu za naszą kamienicą. Cóż to był za poranek! W jednej chwili zgarniam naleśniki do mojej paszczęki, by za chwilę być wprowadzanym w tajniki tego, co czyni Polskę Polską.
Nie wiem jak wy, ale na mnie niedawne wiadomości o kolejnym wypadku pani premier Beaty Szydło zadziałały jak światło ostrzegawcze. Jaka jest właściwie relacja między Prawem i Sprawiedliwością a samochodami? Oraz samolotami? A także czołgami? I urządzeniami technicznymi w ogólności, zwłaszcza jeśli spojrzeć w sposób racjonalny i uczciwy na awersję prezesa Kaczyńskiego do komputerów?
Moje regularne potyczki Irlandczyka z Polską, swego rodzaju Mordorem XXI wieku, przybrały ostatnio nieoczekiwany obrót, a to dzięki pewnej pani, która zauważyła, że stosując swoje metody wychowawcze, wyrządzam niezamierzoną krzywdę moim dziewczynkom: Lilly (lat 6) i Malinie (lat 5).
Nie mam zamiaru owijać spraw w bawełnę, więc jeśli łatwo się obrażacie, to raczej nie zabierajcie się do dalszej lektury. Albo przejdźcie do pokoju obok i porządnie się wysmarkajcie. Wcale nie byłbym tym zdziwiony. Znam was na tyle, że mogę spokojnie powiedzieć: większość z was woli wygodny smrodek.
Żyjąc przyspieszonym rytmem Polski XXI wieku, założywszy rodzinę w kraju skrajności, gdzie ziemia pod naszymi stopami robi się z dnia na dzień ciemniejsza, nauczyłem się rozpoznawać despotów i tchórzy.
Kolejny tydzień w zwariowanym kraju, w którym bzdury i bzdety przesłaniają piramidy karygodnej nieudolności. Od czego zaczniemy? Może od wyceny wartości urodzin niepełnosprawnego dziecka?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.